Wyjazd na Białoruś. Przygotowania i dzień...
Po co jedziecie na tą Białoruś?
No właśnie po co? Dziki kraj, pijani kierowcy, bandyci. Reżim i totalitaryzm. Normalnie koszmarne miejsce.
( Białoruś nie odcieła się od swojej sowieckiej przeszłości i postać wiecznienie żywego Ilicza widoczna jest w każdym mieście oraz w wielu wsiach)
Z poprzedniego wypadu do Grodna inaczej odebraliśmy naszego wschodniego sąsiada. Więc jechaliśmy tam z chęcią przeżycia fajnej przygody.
A jak to wyszło, jak się do tego przygotowaliśmy, to postaram się opowiedzieć wam w poniższym tekście.
Kilka lat temu władze Białorusi uchyliły trochę bramy wjazdowe do swego kraju. Strefa bezwizowa objęła najpierw
Puszczę Białowieską a następnie obwód godzieński. W 2018 roku swoim dekretem Łukaszenka rozszerzył tą strefę
o obwód brzeski. Więc i my postanowiliśmy rozejrzeć sie po tamtych okolicach. Plany były dalekosiężne.
Kosów Poleski, Bereza Kartuska, Brześć. Niestety na to wszystko trzeba by było spędzić 4 dni na Białorusi
a mogliśmy na to poświęcić jedynie weekend.
Kolejna kwestia w ile osób pojedziemy. Poprzedni wyjazd był w 7 osób o różnym stopniu zaawansowania, więc teraz też trzeba by było uwzględnić ich możliwości.
(kto byl za wschodnią granicą ten rozpozna ten widok. Beczki z kwasem chlebowym, z których sprzedaje się bezpośrednio na ulicach)
Jednemu skończyła się ważność paszportu, innemu nie pasuje termin kolejny nie wsiadał jeszcze na rower itd ....zostaliśmy więc my dwaj.
Nie ma co specjalnie rozpaczać.
Okazało się, że Kosów i Bereza odpadają bo leżą poza strefą bezwizową. Więc odwiedziny w miejscu urodzin Tadeusza Kościuszki oraz dawnego sanacyjnegow ięzienia legły w gruzach i trzeba było je odłożyć na inny czas a skupić się na szukaniu czegoś godnego odwiedzenia. Postawiliśmy na Różanę i Kamieniec Litewski.
Co prawda na słowo Kamieniec podnosiły się głowy słuchaczy, ale szybko ich uspokajaliśmy, że to nie ten wołodyjowski
a jedynie małe miasteczko z pozostałościamip o dawnym zamku.
Planujac wyjazd wszedłem w kontakt z Yauhenem, który prowadzi stronę "Białoruś po polsku". Okazał się nieocenionym przewodnikiem po sprawach związanych z naszym wyjazdem. To właśnie on prowadził nas za rękę i podpowiadał jak rozwiązac pewne problemy.
( sakwy spakowane, flaga Zambrowa przytroczona więc możemy ruszać)
Jakie problemy spytacie się. Kupujecie przepustki, jedziecie i wracacie. Koniec kropka. Niestety nie jest to takie proste. Niby wszyscy są nastawieni na turystów, ale...
no właśnie te małe ale. Wykombinowaliśmy sobie, że wjedziemy rowerami przez przejście graniczne w Białowieży a wyjedziemy w Brześciu lub w Połowcach. PTTK Białowieża nie widział żadnego problemu. Polska Straż Graniczna też
w zasadzie nie widziała problemu. Niestety problem mogła stwarzać białoruska strona. Okazuje się, że rowery są podciągnięte pod przejścia z ruchem dla pieszych i na samochodowych nie są mile widziane a wręcz odsyłane.
(dobrze, że nie rozrzutnik obornika a opryskiwacz nas prowadził przez blisko 50km )
Białowieża (PTTK) odsyłał nas do konsulatu a wspomniany Yauhen zaproponowal wysłanie pisma z informacja do KGB
( czy innej instytucji odpowiedzialnej za placówki graniczne) o chęci przekroczenia granicy we wskazanym terminie
i miejscu na rowerach. Jeden tylko zgrzyt....przepustki załatwiś można w 24 do 48 godzin a na odpowiedź z KGB trzeba czekać do 10 dni.
(dojazd do Białowieży wiedzie przez puszczę. Widok naprawdę przedni)
Znacie powiedzenie...opowiedz o swoich planach i rozbaw tym Pana Boga do łez? Tak było i w naszym wypadku. Ustatliliśmy, że pojedziemy w dniach 17-19 maja 2019. Pismo poszło z informacją o powrocie przez Połowce a tu z dnia
na dzień nastąpiła zmiana pogody. Zimno, deszczowo i wietrznie. Mało tego wszelkie aplikacje pogodowe wskazywały,
że utrzyma się ona do połowy czerwca. Kosztów żadnych nie ponieśliśmy. Jacek odwołał noclegi.
Ja nie wysyłałem kasy za przepustki i sprawa zawisła w próżni. Wyjazd w piatek a w czwartek ulewa nad Zambrowem. Decyzja...próbujemy za tydzień.
Jak wspominałem, przepuski nie problem, ale mogą nam nie dać odpowiedzi z granicy. Jak to mówią, jest ryzyko jest zabawa. Razem z przepustkami dostaliśmy
również kopię pisma, które jak się okazało było bardzo pomocne. Machina ruszyła. Wciągu 24 godzin załatwiliśmy przepustki, ubezpieczenie w białoruskiej strefie.
Jacek dokupił nam ubezpieczenie na te kilka dni u polskiego ubezpieczyciela i z tymi wszystkimi karteluszkami byliśmy już gotowi do startu.
(Valeri , kolega z Francji)
Plan wyjazdu:
1. dzień. Dojazd do Białowieży to jakieś 130km
2. dzień. Przekroczenie granicy. Różana i nocleg w Prużanie. Jakieś 160km.
3. dzień. Kamieniec Litewski i Wysokie. Przekroczenie granicy w Połowcach i powrót do Zambrowa, żeby zdąrzyć na wybory europejskie.
Wystartowaliśmy punktualnie w piątek o 16. Sprzyjał nam wiatr oraz nietypowa pomoc. Okazało się, że po 30km prowadził nas wielki opryskiwacz, który jechał z taką prędkością (ok 40km/h), że mogliśmy utrzymać się w tunelu jaki tworzył. Tym sposobem droga do Białowieży skróciła się do 4 godzin i 20 min. z postojami w Bielsku Podlaskim i Hajnówce. Jednym słowy....zapierniczaliśmy jak małe samochodziki.
Nocleg mieliśmy wspolnie z francuskim kolegą, który przyjechał do Białowieży na praktyki i przy okazji na rowerze poznawał nasz piekny kraj. Przy pomocy rąk, translatora pogadaliśmy sobie do bardzo późna :). Oczywiście pomocne było piwo :). A mówią, że Francuzi tylko wino :).
Jak potoczyły się losy naszej wycieczki, przeczytacie w kolejnym wpisie