Pan Edek opowiada. 2 odcinek
Kolejne spotkanie z Edkiem Polonezem
(pomnik Stacha Konwy w Łomży)
Miałem już okazję przedstawić wam Pana Edka Poloneza znanego gawędziarza . Od wspomnianej wizyty czasem go spotykałem. Wymienialismy się ukłonami jako ludzie kulturalnie i dobrze sobie znani, lecz na pogawędki na ogół brakło w mych sakwach jakiegoś napoju lub po prostu zwykłego czasu. Okazja się nadarzyła i mogę wam przedstawić kolejną jego barwną opowieść. A poszło o bohatera Kurpsi co go Stach zwali.
(kapliczka w Jednaczewie w miejscu śmierci Stacha Konwy)
-Panie Edku może się Pan dosiądzie?
Jeśli szanowny Pan Szurkowski ma coś w sakwach do... tak zwanego posłuchania? Znając już smakowe upodobania, otworzyłem puszkę złocistego i oddałem się słuchaniu gawędy Pana Poloneza.
(pomnik postawiono w 1958r. Postać bojownika ludowego pasowała ówczesnej)
-Znasz Pan może historię kurpiowskiego Robina i Wilhelma Tyla w jednej to osobie i to rodzimego? Mieszkał on spokojnie i to w sumie nie tak znów daleko. Gdzieś w okolicach Zbójny ewentualnie Jednaczewa. Ogólnie jak to mówią latawiec syn wiatraka. Miał on sposobność kiedyś stanąć w szranki z samym pewnym królem w piciu na saganki.
(autor bloga czyli ja we własnej osobie na jesiennym dywanie)
-Na ile Pan szanowny winszuje moją gadkę? Jedno czy może więcej piwek, znaczy mam się skaracać czy może roooooozwlekac?
-Nie trać Pan czasu i mojej sympatii 😊... Przejdź pan do meritum swego gaworzenia.
Ślepiami przewrócił, prawie focha strzelił, ale wnet swe opowiadanie grzecznie rozpoczął.
-Nie wiem od czego tu zacząć, więc zacznę od wstepu. Bo jak tam pamiętam, miał pan pewne w podstawowym wyksztalceniu braki. Działo się to dawno.
Krajem nasze rządził szwab spod Drezna, szmalcowny gość z bogatej rodziny. Żeby władać Polską, na swe wolne wybory przetransferował połowa sejmowych posłów za kasę z moskiewskiej pożyczki. A w nocy cichaczem wyniósł ze skarbca jako by swoje berło i Polski koronę. Kraj nasz był ci wielki, wstawał z kolan wlasnie, w papierach był... prawie potęga światową.
-Ochryplem okropnie...
-Wody podać... może?
-......... Od wody pięty mi pękają.. I mogę się przez to odwodnić na cacy.
-Jeszcze zostało ze dwa łyki więc ciągnij Pan panie Edek dalej swą gadanie.
-Sas się gość nazywał i kafara był lub jak to młodzi mówią Pudziana przypominał. Pił za sześciu, żarł za kompanije całą. Za to pies na baby niewyobrazalny. Cwana była bestia. Szwecji jako Saski wypowiedział wojnę, ale rozgrywkę na polskiej ziemi toczył. Ganiali się w tą i na zad po Mazowieckiej i Podlaskiej ziemi. Jak nie jedni to drudzy nas okradali. Przeto bida okrutna tu była, kościoły grabili, bożnice palili. Chłopów na drzewach wieszali, kobiety zniewalali.
W tem miejscu pojawia się w mem opowiadaniu młody Kurp nazwijmy go Stachu. Służył on jako żołnierz poborowy w zacieżnym regimencie, lecz przez upojna noc z pewna karczmarką spóźnił się na służbę. Pruski dryl w jego jednostce trzymał tam dowódca i pod mur stwiac go juz zamierzał. Miał on wielka ochotę gościa po prostu rozstrelać. Nadzwyczajną silną woli on oraz kilku kumpli z celi ot wzięli i nawiali. Stach jak Sokole Oko, tak to potrafił z dwustu kroków z muszkietu ustrzelić ziarnko grochu co w swym dziobie przepioreczka niosła. Lub zza roga jedną kulą rozwiązać kokardy w gorsecie jakieś pięknej panny. Legendy krążyły o jego strzeleckich wyczynach. W Kurpiowskiej Puszczy żywot swój tam ciągnął. Łupil co bogatszych... Moskali i Szwedów. Prusaków, Litwinów wsiech co po drogach i po wsiach maszerowali. Jak coś więcej złupił, przepijał po karczmach. Od czasu do czasu ze swymi kamratami pogonił z zagrody jakiś maruderów co gospodarza chcieli ogołocić.
-Jak pragę szanownego pańskiego, panie szurkowski zdrowia... Zaschlo mi gardło... Slabne.
Faktycznie blady jakiś... Nim jednak coś słodkiego zaproponowałem, sięgnął do mej torby co niezasunięta, puszka napoju kusiła.
-Więc w karczmie pod Lomżą, gdy bawili się po jakimś skoku, wytoczył się do środka gość ze świtą swoją. Mordeczke rozedarł, dawaj co tam masz najlepszego bo pić się nam chce..ino żywo. Jako, że byli wszystkie po cywilnemu więc nikt nie poznał, że z królem ma do czynienia. Ochlaje usiedli i dawaj bajdurzyc jacy to są jurni, i przy tym majętni. Wszystkich tu szaraczków kupią, a w piciu... No cóż padną. Stach się z roga wynurzył i prach w ucho jakiegoś pajaca. Facet ten wielki... Odwagę docenił i ze śmiechem na ustach posadził przy sobie. Dawaj opowiadać o podbojach sercowych, o imprezkach przednich. Pili ze Stachem jak równy z równym. Towarzystwo topniało. Stach zakrzyknał.. Hej...Lejb podaj konwe tej swojej siwuchy. Zobaczem czy Fredzio... Bo się tak przedstawił z pierwszego imienia, August dla niepoznaki. Jako że już mieli całkiem nieźle w czubie, zaczął Stacha nazywać Konwą. Gdy po czwartej konwie i Stach się obalil... August ledwo wstawszy.. No i kto jest Mocny?
(przy okazji wizyty w Łomży warto usiąść na ławeczce Hanki Bielickiej)
-Masz Pan szanowny... Proste wytłumaczenie, skąd przezwisko Mocny w historii się wzięło. A teraz szanowny Pan pozwoli, że dyskretnie się oddałę. Za napój dziękuję, na przyszłość winszuje. Gdyby czuł Pan potrzebę edukację swą odrobinę uzupełnić to proszę przy okazji zajrzeć do parku, to sobie pogadamy.
Jeśli będziecie kiedyś wędrować przez Kurpie to pamiętajcie o Auguscie II Sasie Mocnym zwanym i o Stachu Konwie oraz niestety o nieszczęściu jakie na tę ziemię ten władca sprowadził.
Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do napisów końcowych.
Dodaj komentarz