• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

o czym myślę jadąc na rowerze

Życie czasem potrafi przytłoczyć swymi problemami. Jazda rowerem ułatwia utrzymanie równowagi ....psychicznej. W poniższym blogu postaram się pokazać świat, który widzę z wysokości siodełka.

Strony

  • Strona główna
  • Batory i Jagiellonka
  • Olek i Helenka
  • Pan Twardowski
  • Sobieszczak i wiedenski torcik
  • wesola historia Augusta
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Kategorie postów

  • opowieści edka poloneza (17)
  • osobiste przemyslenia (14)
  • pamiątki po Żydach (6)
  • turystyka rowerowa (55)

Archiwum

  • Listopad 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019

Archiwum 14 listopada 2019

Historia w kamieniu zakuta

Historia jednego, krótkiego postoju.

 

 

 


W ostatnią niedzielę września wybraliśmy się z Jackiem do Niegowa. Prognozy pogody ostrzegały, że w godzinach popołudniowych może ostro wiać. Więc tak trasę ustawiliśmy, żeby móc wracać z wiatrem. Tradycyjnie po ok 50 km zrobiliśmy krótki postój, który wypadł na przystanku autobusowym we wsi Dybki. Dla niezorientowanych to gdzieś między Ostrowią Mazowiecką a Wyszkowem. Między "starą" a "nową" S8 jest mały zagajnik, w którym zauważyliśmy kamienie. W pierwszej chwili pomyślałem o żydowskich macewach. Okazało się, że są to nagrobki żołnierzy niemieckich z okresu I Wojny Światowej. Kolejne zaskoczenie to jedno z nazwisk. PERCY MAC LEAN. Jak na niemieckiego żołnierza to mało germańskie nazwisko. Oczywiście często można na nagrobkach odnaleźć polskie nazwiska, ale czysto brytyjskie nie miałem okazji widzieć. Moja znajoma Krystyna Jesse przeglądając zdjęcia stwierdziła, że zna to nazwisko. Malo tego, zna osobę noszącą takie samo imię i nazwisko, będącą prawdopodobnie dalekim kuzynem kapitana Percego Mac Lean'a. Postanowiłem trochę pogrzebać w internecie i trafiłem na cały ciąg informacji. Zastrzegam, że poniższe teksty nie są mojego autorstwa i pochodzą ze strony :

 

macleans.home.blog/cat…/historia-rodu/kapitan-percy-mac-lean

 

 

Postaram się streścić, ale oczywiście polecam również odwiedzenie strony autora.

Więc czego się dowiedziałem? Otóż Percy Mac Lean był potomkiem szkockiego kupca, który 22 czerwca 1753 w wieku 17 lat postawił nogę na gdańskim nabrzeżu. To właśnie z tym miastem związał swoją przyszłość. Tu zamieszkał, założył kantor handlowy przy Długim Targu 20 ( Langer Markt 450).
Tyle o przodkach a teraz o samym Percym. Otóż jak podaja księgi chrztu gminy ewangelickiej w obecnym Starogardzie k/Gdańska wpisano, że urodził się 30 września 1873 o godzinie 6 rano. Wynika, że odwiedziłem jego grób w 146 rocznicę urodzin :). Był drugim dzieckiem w rodzinie Mac Lean. Jego starszy brat wybrał zawód lekarza, on zaś wybrał karierę wojskową. Zaczął w 128 pułku piechoty gdzie po 4 latach służby odebrał patent oficerski i ... i wypłynął w 1900r do Chin z ekspedycja karną, która miała na celu stłumienie Powstania Bokserów. Po powrocie z Chin kontynuował karierę wojskową w 128 pp a następnie w stopniu kapitana przeniesiony został do Czwartego Wschodniopruskiego Pułku Grenadierów Króla Fryderyka I Nr 5 kompania 10. Co może zaciekawić część mojej rodziny, mieszkał w Gdańsku przy ulicy Żabi Kruk 22/23. W 1915 roku pod Ostrowią Mazowiecką toczyły się walki w których brał udział III batalion, którego szefem był właśnie nasz bohater. 25 lipca w poprowadził on do ataku swoich żołnierzy do bitwy pod Marianowem i Olszanką. W kronice odnotowano: "(..) Regiment ponownie poniósł dotkliwą stratę. Dziesiątego sierpnia poległ dowódca fizylierów kapitan Mac Lean. Kiedy stojąc prosto dyktował rozkaz ataku dla swojego batalionu, został trafiony w głowę kulą szrapnela. Cały dzień mocowała się jeszcze ze śmiercią jego nieugięta natura, aż wreszcie waleczne serce przestało bić. W leśnej głuszy, którą tak bardzo ukochał za życia, znalazł swój chłodny grób. Symboliczny grób ma Percy Mac Lean także na berlińskim cmentarzu – na rodzinnym nagrobku wspomniane jest jego imię z adnotacją, że zginął w Rosji (Ostrów Mazowiecka położona była wówczas na terenie tego państwa)."

Tyle się dowiedziałem z powyższego bloga. I wypada, żałować, że tak mało wiemy o innych nagrobkach jakie udało mi się "odkryć" przy okazji moich wędrówek.

Powyższym tekstem rozpączeła się moja przygoda z poszukiwaniem różnych ciekawych historii. Jakiś czas po publikacji tego tekstu na fejsie odezwała sie do mnie koleżanka z Berlina, że zna osobę o takim samym nazwisku oraz imieniu, więc nie może to być przypadek. Dotarła ona do Pana Percego Mac Lean'a, emerytowanego prawnika. Opowiedział jej a właściwie poworzył historię zawartą w powyższym opisie. Mało tego jej mąż mieszka obecnie (jeśli dobrze zrozumiałem) w mieście skad pochodziła częśc rodu Mac Lean'ów.

Pan Percy z moją koleżanka Krystyną na berlińskim cmentarzu przy rodzinnym grobie Mac Lean'ów. 

 

 

Krystyna zarzeka się, że namówi go na odwiedzenie miejsce pierwotnego pochówku przodka.

14 listopada 2019   Dodaj komentarz
turystyka rowerowa   Dybki   I wojna światowa   Percy mac lean   turystyka rowerowa  

dzień dobry

 

Dzień dobry.

Coś się kiedyś zaczyna i ma swój początek. Dziś próbuję swoich sił w prowadzeniu bloga, ktory być może będzie pamiętnikiem moich rowerowych podróży. Postaram się okraszać go zdjęciami, opowieściami napotkanych na drodze miejsc i ludzi.

Kilkanaście lat temu zacząlęm przygodę z rowerem. W sklepie typu "guma, szkło aby szło" nabyłem za całe 199zł chiński rower. Już na pierwszej przejażdżce odpadła korba z pedałem. Ale dzielnie radziłem sobie. Poznawałem okolice, kolejne wsie i miasteczka. Przejechanie 10km było dla mnie wielkim wyzwanie. Gdy pokonałem 30km uznałem, że to jest rekord świata.

Przez kilka lat kręciłem samotnie kolejne kilometry wokół mojego rodzinnego Zambrowa. Później była przygota z grupą Gienia Borowskiego, który wciągnął mnie w prawdziwą turystykę rowerową. Były to kilkudniowe wycieczki w zwartym szyku z prawie wojskowym drylem. Troche było zwiedzanie, lecz jak dla mnie zbyt mało. Spróbowałem namówić grupę znajomych, jakiś czas trzymaliśmy się wspólnie, niestety drogi nasze się rozeszły. Pozostał tylko Jacek. Teraz wspólnie zjeżdżamy Podlasie i Mazowsze. Tu można nas spotkać najczęściej. 

Tyle wstępu a teraz czas zacząć opowiadania. :)

14 listopada 2019   Komentarze (1)
początek  
Krzysztof1963 | Blogi