• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

o czym myślę jadąc na rowerze

Życie czasem potrafi przytłoczyć swymi problemami. Jazda rowerem ułatwia utrzymanie równowagi ....psychicznej. W poniższym blogu postaram się pokazać świat, który widzę z wysokości siodełka.

Strony

  • Strona główna
  • Batory i Jagiellonka
  • Olek i Helenka
  • Pan Twardowski
  • Sobieszczak i wiedenski torcik
  • wesola historia Augusta
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Kategorie postów

  • opowieści edka poloneza (17)
  • osobiste przemyslenia (14)
  • pamiątki po Żydach (6)
  • turystyka rowerowa (55)

Archiwum

  • Listopad 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019

Archiwum lipiec 2020

w poszukiwaniu drewnali

czyli o malunkach na drewnianych domach

 

 

 

Jakiś czas tem, przy okazji publikowania w necie postu na temat murali z Wizny, podano mi namiary na Arkadiusza Andrejkowa. Jest to artysta specjalizujący się w wykonywaniu obrazów na ścianach starych domów czy stodół. Do tej pory tworzył on na południu Polski w okolicach Jasła i Przemyśla. Ostatnio jednak zawitał na Podlasie i stworzył trzy drewnale. Dwa z nich powstały w regionach Podlasia, któe są często celem naszymi wypraw. 

 

 

 

Pierwszy z nich natrafiliśmy w Konorydach. A dokłądnei to dom nr 30. Przedstawia on gospodynię z koleżankami sprzed lat. Co prawda nie miałem okazji porozmawiać z bohaterką obrazu, ale na pewno miałaby wiele do opowiedzenia. Konorydy to również piękne drewniane cerkwie, ale im poświęce oddzielny wpis.

 

 

Kolejny znajdował się Dubnie pod nr 14. Jest to obraz isnpirowany fotografią Jurka Rajeckiego. Wielkiego znawcy i kronikarza Podlasia. Co prawda znam go tylko wirtualnie, ale jednak znam i wiem co nieco o nim. Tak więc został jakby w ten sposób uhonorowany swoją pracą na podlaskiej chacie, któe tak uwielbia.

 

Trzeci z drewnali znajduje się we Sitawce w okolicach Janowa. Do tego przymierzam się i być może uda mi się dotrzec w sierniu.

 

28 lipca 2020   Dodaj komentarz
turystyka rowerowa   murale   drewnale   Podlasie  

Skąd pochodzi pojęcie "trepa"...

 

Czyli z cyklu historia tuż za progiem

 

 

 

 

 

 

Kiedyś pewien polityk wpadł na pomysł by zlikwidować w całej Polsce ulice Dworcowe. Czym to motywował spytacie się zapewne? Otóż tym, że miały one pochodzić jakoby od Dworcowa Rosyjskiego czy może bardziej Sowieckiego politruka.

 

Dziś zajmiemy się hasłem „trep”, dość ironicznym określeniem kadry wojskowej. Bo zapewne nie zdajecie sobie skąd wzięła się ta ironiczna nazwa. I tu Was zaskoczę gdyż wielki na to wpływ ma gość, który mieszkał, żył i pomarł w moich okolicach. Nie to, żebym był z tego akurat dumny, ale jak to mówią, nie wybiera się rodziny i miejsca urodzenia.

 

 

Wróćmy jednak do wspomnianego „trepa”. Któż z nas nie znana słów przypisywanych carowi Piotrowi I Wielkiemu, który tak miał się wypowiedzieć o swoich poddanych.

 

 

 

 

„ Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego. „

 

Półtora wieku po śmierci Piotra Wielkiego tym słowom postanowił zaprzeczyć pewien potomek polskiej szlachty, będący wysoko postawionym gienerałem rosyjskiej armii, któremu zlecono przegląd struktur żandarmerii w Królestwie Polskim. Andrzej Kuczyński tak się on nazywał. Na nieszczęście Polski był on już zrusyfikowany i bardzo do swej roboty się garnął. Gdy zjawił się na dalekiej prowincji Cesarstwa Rosyjskiego jakim była wtedy Warszawka, doznał już wielkiego szoku. Gdy zaś wyjechał na wizytę do Płońska czy też choćby pobliskiego Wyszkowa to przeżył szok iście traumatyczny. Zastał na posterunkach małpoludów brudnych i zapijaczonych. Niepiśmiennych tępaków co to bez wyraźnej zachęty w postaci kija od łopaty nie byli w stanie sami wykonać jakiegoś zadania.

 

Po tym przeglądzie kadr...hahahahahahaha...dobrze to brzmi, kadry, ale nie śmiejmy się z ludzi upośledzonych, a takich miał on prawie połowę składu jakim to dysponował. Więc zawnioskowal do władz zwierzchnich o:

po pierwsze wysłanie ludzi umiejących mówić i choćby pisać słów kilka. Najlepiej po polsku, lecz jeśli choćby znał nasz język w mowie to też takiego przygarnie.

Po drugie. Zmniejszyć ilość koni gdyż te zawyżają iloraz inteligencji konkretnej placówki.

Po trzecie i kolejne. Nakazać się myć i od czasu do czasu wytrzeźwieć.

 

Za swe epokowe badania, dostał kopa w górę i wylądował w jakimś centralnym sztabie w Moskwie albo też w Warszawie. Na jego zaś miejsce trafił gość, który dał początek potocznej nazwie oficera.
Trepow był wpatrzony w Kuczyńskiego niczym w święty jakiś obraz. Zabrał się za to co zwierzchność pozostawiła i wydał nakaz trzy i cztery do natychmiastowego wykonywania. Poza tym zlecił wszystkich od komendanta po najniższego policmajstra wziąć udział w kursie tygodniowym, który miał na celu nauczyć ich zapinania guzików i sznurowani trepów. I nadal się upierał nad pozbyciem się części koni gdyż faktycznie były one w w większości inteligentniejsze od swych jeźdźców.

 

Oczywiście zwierzchność nie zawsze szła im z tym na rękę, lecz z czasem i ona przejrzała na oczy, że z takim zapleczem Polacy wcześniej czy później dadzą im niezłego łupnia. Nowych żandarmów, których Trepow zaczął ściągać na placówki w terenie zaczęto nazywać trepami, co przylgnęło z czasem do wojska a w szczególności jego kadry.

 

 

 

Kuczyński został po Powstaniu Styczniowym przywrócony do służby w żandarmerii. Do spółki z Trepowem nieźle nam jako Polakom swymi czynami nabruździł. Od cara dostał wiele włości, o których wcześniej Wam wspomniałem. Dożył swych dni w majątku Orła (czyżby do jakaś ironia), który leży między Ostrowią Mazowiecką a Małkinią Górną.

Niestety obaj byli szuje wyjątkowe. Dziś można podziwiać piękny ażurowy nagrobek iście jak jakaś altana. Trepow zaś zaszedł jeszcze wyżej gdyż został głównym policmajstrem stołecznego Petersburga.

 

21 lipca 2020   Dodaj komentarz
turystyka rowerowa   grobowiec   Orło   Kuczyński   Trepow  

Nasz wypad do Szczytna

 

Czyli jak to było naprawdę ze Zbyszkiem i Jagenką

 

 

 

Dziś porzucimy moje ukochane Podlasie i skoczymy nad mazurskie jeziora. A żeby nie nudziło się Wam więc opowiem to i owo, z nastawieniem na owo .
Jeśli więc olejek do opalania i wygodne sandałki już wzute na nóżki to możemy ruszać jak myślę dość ciekawą trasę do Szczytna, dawnego krzyżackiego miasta. Obecnie w województwie...jakie to jest województwo bom zapomniał szczerze...ooo Warmińsko-Mazurskim a dawniej Olsztyńskim.
Dziś odwiedziem miejsca związane z najsłynniejszą miłosną parą w dziejach polskiej lyteratury. Nie, nie będziem trędowatych udawać, choć może i po trosze, lecz pójdźmy w ślady Zbyszka i eterycznej Danusi. Już może błysk w oku Wam się pojawił, a jakże, dziś Heniu Sienkiewiczuk wraca do łask naszych.
 
 
 
 
 
 
Bylim już przy jego to okazji w Pułtusku gdzie, nie powiem, że podpalił miasto, ale okropnie się tym fajerem na tyle ekscytować, że z rozpędu Quo Vadis wysmarował. Jak wspomniałem dziś weźmiem na warsztat miłosny trójkąt z mazurskich wakacji. Wielu nas zapewne ma piękne wakacyjne wspomnienia, a wielu także niezłe pierepałki. Niby kochał jedną do końca turnusa, po nim czasem zostawał tatusiem lub też fałszywym i nieaktualnem kontaktem w komórce dziewczęcia.
Bohatery tej naszej wędrówki to Danuś, panna w wieku to podlotka. Eteryczna rzekłbym i w chmurach błądząca. Córka ukochana Juranda co miał niewielki pensjonat w Spychowie.
 
 
 
 
 
 
Zbyszko młody kawaler, będący w podróży wakacyjnej ze swem dużo starszem wujkiem Maćkiem. Oraz dziewoja jędrna Jaguś, wyjątkowo zdatną jak to starsi ludzie mówią. Tak to Heniu ją opisał, miała na czem usiąść i czem pooddychać.
Więc jak to na wakacjach bywa, Zbyszko zapałał wielką miłością do blond piękności, licząc po cichu na darmowy wikt i opierunek, przez czas spędzony nad jeziorami. Tylka żeby nie było, że to typ "tulipanowca" co to w każdem ośrodku ma jakieś tam przytulisko. Chłopak wszak dość był przystojny więc tak zwaną płeć piękna miała do niego wyjątkową słabość. Nie jednej na jego widok serce łomotało a kolana pod ciężarem wrażeń lekko się uginały i miękły. Gadkę też nie z gorsza posiadał, no więc jak to mówią był chłopak atrakcyjnym wyjątkowo. Sierota był, nie że gamoniowaty, ale faktycznie z papierów magistrackich tak to wynikało.
 
 
 
 
 
 
Przed śmiercią rodzice majątek Maćkowi przekazali z nakazem opieki nad swem jedynakiem. Kieszonkowe Zibiemu wypłacał co tydzień, masz tu dwa złocisze, ale nie wydaj na żadne głupoty.
Z takim kapitałem trudno dziewczę jakieś na dyskotece na pewno zapoznać. Pozostał jedynie urok osobisty i tak zwany zwierzęcy magnetyzm
Więc gdy na swe oczęta ujrzał anielicę od razu włączył mu się tryb gawędziarza. Za rączkę potrzymał, do tańca zaprosił, oczu i rąk oderwać nie był też już w stanie. Normalnie książkowa pierwsza i prawdziwa wakacyjna miłość rozkwitła między obojgiem.
Danuś będąc w sumie małolatą, wymskła się z pokoju na swem poddaszu, co by rok szkolny z koleżankami uczcić jak należy przy piwku owocowym i na parkiecie potańczyć.. Stary Jurand nie był po prawdzie z tego faktu kontent, że mu córunia po daszku werandy dała dyla na dysko, ale mając z dala na nią oko, nie robił jej siary najazdem na imprę.
 
 
 
 
 
Przyczajon w cieniu poczekał za rogiem na rozwój sytuacji. Gdy Zbysiu przycisnąwszy Danuś do pożegnalnego całusa, nagle w oczach ujrzał trzy pawie krzyżackie pióropusze. Zemglon padł po tatusiowym w potylicę ciosie. Ocknął się na ławce w parku jakowymś, nie pamiętając czy aby to był sen czy pijackie zwidy. Gotów był przysiądz, że widział anioła a później zaś jednookiego diabła. Patrol młodych kadetów ze szczytnickiej szkółki, zawinął go z tej ławki na tak zwany dołek. Zarzucono obrazę moralności oraz funkcjonariuszy. Za to miał stanąć przed sądem w trybie przyspieszonym.
Jurand swą Danuś na stryszku w jej pokoju zakluczył. Pod drzwiami tylko pizze jej podawał a wszem i wobec na około tłumaczył, że córka jest na domowej kwarantannie.
Ty córcia posiedzisz, poczytasz i tiwi sobie obejrzysz. Całe te miłostki z głowy Ci wywietrzą. Masz szlaban do końca wakacji a później jeszcze się zobaczy.
Danuś smętnie w oknie wyglądała i na głos śpiewała znane jej piosenki. A to gąski ci ja miałem, ale pod nóż poszły, na zmianę z Twe zielone oczy.
Za to jej niedoszły amant, trzy miechy w ciurmie za swe niecne o zgrozo występki, od grodzkiego sądu dostał biedny Zbyszko. W Szczytnie je na dołku odpękał po czem wyszedł na świeże powietrze. Gdy to znowu spotkał Danuś swoją, nie poznał jej wcale. Trzy miechy na pizzy i bez makijaża, to nie był już Anioł a jakąś zarośnięta u grubaśna strzyga. Głos też od śpiewu lekko był już zdarty.
 
 
 
 
 
 
Więc co mu się dziwić, że jej nie poznawszy. Wrócił Zbyszko na swe Podlasie do Bogdańca pod Zabłudowem.
Jagus może nie była anielicą, lecz za Maćkową namową, Zbyszka krótko za postronki wzięła. W trzy niedzielę z zapowiedziami się uwinąwszy ,na ślubnym kobiercu stanęli. W sześć latek już dwa tysiaki brali na swoje dzieciaki. Tak to w rzeczywistości przeszedł romans cały, Zbyszka z Danuśką Jurandowska ze Spychowa miasta. Sienkiewiczkuk gdzieś coś usłyszał i całkiem zmyślną z tego powiastkę upichcił. Później Ford nakręcił kinomatografem niezły kostiumowy filmik poglądowy, jak to my Polaki Niemcom nakopalim. A w rzeczywistości poszło o romans tylko młodzieżowy.
 

 Na tym kończę opis naszej wyprawy do Szczytna i Spychowa :)

 

15 lipca 2020   Dodaj komentarz
opowieści edka poloneza   Szczytno   Jagienka   Zbyszko   Jurand   edek polonez   mazury  

Nowy rozdział?

 

Czyli jest nowy album o moich wycieczkach

 

 

Od dłuższego czasu trochę zaniedbywałem bloga. Powód był dość prozaiczny. Przez ostatnie miesiące, czarowałem ludzi na fejsie opowieściami iście rodem Edka Poloneza. Powstało ponad 50 odcinków "głupawek" z moimi zdjęciami. Spodobało się to na tyle, że bardzo wiele osób namawiało mnie na przelanie tego na papier. Nie wiem jak to jest z drukowaniem...haaaa...z pisaniem książek a co dopiero o ich wydawaniu. Ułożyłem fotoalbum z materiałów jakie w grupie Piękna Nasza Polska Cała, udało mi się wstawić.

Oczywiście nie da się z przyczyn dość prozaicznych tego wszystkiego upchnąć do jednego albumu. Powód cena. Za 56 stron trzeba 90 zł zapłącić. Plis koszt wysyłki...nie wiem czy kogoś to zainteresuje.

 

 

Udało mi się wcisnąć 14 opowiastek i ponad 100 zdjęć mojego autorstwa. Teraz pora puścic info na grupę o ile tylko admini się zgodzą. Sam jestem ciekaw odzewu.

 

 

 

14 lipca 2020   Komentarze (1)
turystyka rowerowa   album   przewodnik  
Krzysztof1963 | Blogi