Knyszyn i Tykocin
(pomnik króla Zygmunta III Augusta na knyszyńskim rynku)
Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha cha, chi chi, hejza, hola!
Twardowski siadł w końcu stoła.
Podparł się w boki jak basza;
"Hulaj dusza! hulaj!" - woła,
Śmieszy, tumani, przestrasza.
(Karczma Rzym w Kiermusach niedaleko Tykocina)
Pewnie już domyślacie się o kim mowa? :) Tak, tak o imć Panu Twardowskim. Historia króla Zygmunta Augusta bez Twardowskiego nie byłaby pełną opowieścią. To właśnie za sprawą machlojek maga i szarlatana, powstała legenda ożywienia ducha ukochanej żony króla, Barbary Radziwiłłówny.
Ale zostawmy bajki, nawet te pięknie napisane przez Adama Mickiewicza i zejdźmy na ziemię. Kim był i czy naprawdę istniał Twadowski i co ma wspólnego z Podlasiem?
Okazuje się, że pod bajkową postacią czarnoksiężnika kryje się Lorenz Duhr. Człowiek światły, wykształcony, który studiował medycynę oraz co chyba normalne w tamtej epoce, nauki tajemne. Przez pewien czas był nadwornym lekarzem ostatniego Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego Albrechta Hohenzollerna. Dzięki poparciu rodu Radziwiłłów i knowaniom dworskiej koterii mistrz Dhur-Twardowski (podobno w wolnym tłumaczeniu tak można przetłumaczyć nazwisko Dhur) zbliżył się do króla Zygmunta Augusta. Wykorzystując nałożnicę królewską Barbarę Giżankę, która jak mówią przekazy była łudząco podobna do Barbary Radziwiłłówny (stąd chłopina mógł się pomylić :D ) , do mistyfikacji wskrzeszenia zmarłej żony króla.
(reprodukcja XIX wiecznej ilustracji)
Opisany przez późniejszego lekarza Wazów seans spirytystyczny jest tyleż ciekawy, co podejrzany: „Twardowski uprosił króla, by z krzesła, na którym siedzi, nie ruszył się, zachowując milczenie; gdyby inaczej postąpił, byłoby narażone na niebezpieczeństwo życie i dusza. Przy ukazaniu się [mary] było widać smutną, żałosną tragedię. Mało brakło, a króla nie można by zatrzymać i rzuciłby się na jej łono i zapragnąłby słodkich uścisków, gdyby Twardowski króla nie odciągnął i zatrzymał na krześle, aż mara zniknęła”. Tę wersję potwierdzał jezuita Stanisław Bielicki, pisząc w 1710 roku, że Twardowski pokazał władcy duchy przodków i Radziwiłłównę – „do której, gdy chciał król skoczyć, ledwo życia nie postradał”
(to właśnie w okolicach tej wsi miał zginąć Jan Twardowski)
(Szlachcic wjeżdża na dziedziniec tykocińskiego zamku. Zdjęcie z epoki, koloryzowane)
Za życia władcy stał się posiadaczem wielu tajemnic a przez to osobą zagrażającą dworskim układom. Szczególnie „knyszyńska” frakcja z Krasińskimi i Mniszchami na czele miała zbyt wiele do stracenia i postanowiła pozbyć się mistrza Twardowskiego. Zabójcy dopadli go podobno w karczmie we wsi Mystki-Rzym. Czyli kolejny raz ocieramy się o miejsca na Podlasiu związane z burzliwą historią Królestwa Polskiego . Wychodzi na to, że Kraków nieźle sobie nagrabił w stosunku do Podlasia. Jak to mówią... podprowadził nam tykocińskie arrasy i udaje, że niechcący się zaplątały gdy rodzina wychodziła po kolacji, to jeszcze legendę o Twardowskim tak spisali, że wszyscy go kojarzą bardziej z lajkonikiem niż z żubrem . Ciekawe czy dało by się wytoczyć sprawę miastu królewskiemu o zwrot tkanin i o bezprawne posługiwanie się i wykorzystywanie postaci Twardowskiego w celach reklamowych . Chętnych do wytoczenia procesu chętnie poznam .
(Zamek w Tykocinie. Widok sprzed kilku lat. Obecnie powiększył sie o koleje skrzydło)
Mieliśmy Knyszyn, Tykocin a teraz i Mystki- Rzym. Oczywiście jest karczma Rzym w pobliżu Tykocjna w Kiermusach...wszystkim spragnionym i zziębniętym proponuje zakończenie właśnie w niej zwiedzania tych miejsc związanych z postacią ostatniego z Jagiellonów oraz jego nadwornego astrologa. Kieliszeczek „kiermusianki” też nikomu n
(Wspólne zdjęcie króla ze swoimi dworzanami)
Kieliszeczek „kiermusianki” też nikomu nie zaszkodzi . Może nas diabeł nie porwie...jeśli już to do tańca, hulanek i swawoli .
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca opowieści.
Dodaj komentarz