Nasz wypad do Szczytna
Czyli jak to było naprawdę ze Zbyszkiem i Jagenką
Dziś porzucimy moje ukochane Podlasie i skoczymy nad mazurskie jeziora. A żeby nie nudziło się Wam więc opowiem to i owo, z nastawieniem na owo .
Jeśli więc olejek do opalania i wygodne sandałki już wzute na nóżki to możemy ruszać jak myślę dość ciekawą trasę do Szczytna, dawnego krzyżackiego miasta. Obecnie w województwie...jakie to jest województwo bom zapomniał szczerze...ooo Warmińsko-Mazurskim a dawniej Olsztyńskim.
Dziś odwiedziem miejsca związane z najsłynniejszą miłosną parą w dziejach polskiej lyteratury. Nie, nie będziem trędowatych udawać, choć może i po trosze, lecz pójdźmy w ślady Zbyszka i eterycznej Danusi. Już może błysk w oku Wam się pojawił, a jakże, dziś Heniu Sienkiewiczuk wraca do łask naszych.
Bylim już przy jego to okazji w Pułtusku gdzie, nie powiem, że podpalił miasto, ale okropnie się tym fajerem na tyle ekscytować, że z rozpędu Quo Vadis wysmarował. Jak wspomniałem dziś weźmiem na warsztat miłosny trójkąt z mazurskich wakacji. Wielu nas zapewne ma piękne wakacyjne wspomnienia, a wielu także niezłe pierepałki. Niby kochał jedną do końca turnusa, po nim czasem zostawał tatusiem lub też fałszywym i nieaktualnem kontaktem w komórce dziewczęcia.
Bohatery tej naszej wędrówki to Danuś, panna w wieku to podlotka. Eteryczna rzekłbym i w chmurach błądząca. Córka ukochana Juranda co miał niewielki pensjonat w Spychowie.
Zbyszko młody kawaler, będący w podróży wakacyjnej ze swem dużo starszem wujkiem Maćkiem. Oraz dziewoja jędrna Jaguś, wyjątkowo zdatną jak to starsi ludzie mówią. Tak to Heniu ją opisał, miała na czem usiąść i czem pooddychać.
Więc jak to na wakacjach bywa, Zbyszko zapałał wielką miłością do blond piękności, licząc po cichu na darmowy wikt i opierunek, przez czas spędzony nad jeziorami. Tylka żeby nie było, że to typ "tulipanowca" co to w każdem ośrodku ma jakieś tam przytulisko. Chłopak wszak dość był przystojny więc tak zwaną płeć piękna miała do niego wyjątkową słabość. Nie jednej na jego widok serce łomotało a kolana pod ciężarem wrażeń lekko się uginały i miękły. Gadkę też nie z gorsza posiadał, no więc jak to mówią był chłopak atrakcyjnym wyjątkowo. Sierota był, nie że gamoniowaty, ale faktycznie z papierów magistrackich tak to wynikało.
Przed śmiercią rodzice majątek Maćkowi przekazali z nakazem opieki nad swem jedynakiem. Kieszonkowe Zibiemu wypłacał co tydzień, masz tu dwa złocisze, ale nie wydaj na żadne głupoty.
Z takim kapitałem trudno dziewczę jakieś na dyskotece na pewno zapoznać. Pozostał jedynie urok osobisty i tak zwany zwierzęcy magnetyzm
Więc gdy na swe oczęta ujrzał anielicę od razu włączył mu się tryb gawędziarza. Za rączkę potrzymał, do tańca zaprosił, oczu i rąk oderwać nie był też już w stanie. Normalnie książkowa pierwsza i prawdziwa wakacyjna miłość rozkwitła między obojgiem.
Danuś będąc w sumie małolatą, wymskła się z pokoju na swem poddaszu, co by rok szkolny z koleżankami uczcić jak należy przy piwku owocowym i na parkiecie potańczyć.. Stary Jurand nie był po prawdzie z tego faktu kontent, że mu córunia po daszku werandy dała dyla na dysko, ale mając z dala na nią oko, nie robił jej siary najazdem na imprę.
Przyczajon w cieniu poczekał za rogiem na rozwój sytuacji. Gdy Zbysiu przycisnąwszy Danuś do pożegnalnego całusa, nagle w oczach ujrzał trzy pawie krzyżackie pióropusze. Zemglon padł po tatusiowym w potylicę ciosie. Ocknął się na ławce w parku jakowymś, nie pamiętając czy aby to był sen czy pijackie zwidy. Gotów był przysiądz, że widział anioła a później zaś jednookiego diabła. Patrol młodych kadetów ze szczytnickiej szkółki, zawinął go z tej ławki na tak zwany dołek. Zarzucono obrazę moralności oraz funkcjonariuszy. Za to miał stanąć przed sądem w trybie przyspieszonym.
Jurand swą Danuś na stryszku w jej pokoju zakluczył. Pod drzwiami tylko pizze jej podawał a wszem i wobec na około tłumaczył, że córka jest na domowej kwarantannie.
Ty córcia posiedzisz, poczytasz i tiwi sobie obejrzysz. Całe te miłostki z głowy Ci wywietrzą. Masz szlaban do końca wakacji a później jeszcze się zobaczy.
Danuś smętnie w oknie wyglądała i na głos śpiewała znane jej piosenki. A to gąski ci ja miałem, ale pod nóż poszły, na zmianę z Twe zielone oczy.
Za to jej niedoszły amant, trzy miechy w ciurmie za swe niecne o zgrozo występki, od grodzkiego sądu dostał biedny Zbyszko. W Szczytnie je na dołku odpękał po czem wyszedł na świeże powietrze. Gdy to znowu spotkał Danuś swoją, nie poznał jej wcale. Trzy miechy na pizzy i bez makijaża, to nie był już Anioł a jakąś zarośnięta u grubaśna strzyga. Głos też od śpiewu lekko był już zdarty.
Więc co mu się dziwić, że jej nie poznawszy. Wrócił Zbyszko na swe Podlasie do Bogdańca pod Zabłudowem.
Jagus może nie była anielicą, lecz za Maćkową namową, Zbyszka krótko za postronki wzięła. W trzy niedzielę z zapowiedziami się uwinąwszy ,na ślubnym kobiercu stanęli. W sześć latek już dwa tysiaki brali na swoje dzieciaki. Tak to w rzeczywistości przeszedł romans cały, Zbyszka z Danuśką Jurandowska ze Spychowa miasta. Sienkiewiczkuk gdzieś coś usłyszał i całkiem zmyślną z tego powiastkę upichcił. Później Ford nakręcił kinomatografem niezły kostiumowy filmik poglądowy, jak to my Polaki Niemcom nakopalim. A w rzeczywistości poszło o romans tylko młodzieżowy.
Na tym kończę opis naszej wyprawy do Szczytna i Spychowa :)
Dodaj komentarz