Jak to z Wazami było
...czyli po co zajrzeć do Wyszkowa?
(dawny pałac biskupów płockich w Wyszkowie)
Na północy szwedzkie śledzie, na zachodzie ciasto francuskie, na południu strucel wiedeński, na wschodzie barszcz ukraiński. A w środku tego gastronomicznego gulaszu mały Wyszków ze swoją wazą. Już pewnie kartkujecie swoje przewodniki, włączacie programy kulinarne czy też portale plotkarskie w poszukiwaniu gwiazdki przy jakieś jadłodajni. Nie szanowna publiko, dziś zajmie się trochę rodzina, która na Polskę sprowadziła jedna z największych gameli. W sumie w kuchni się troszkę to wszystko zaczęło, gdyż jeśli mnie pamięć nie myli już o tym w albumie pisałem, ale dla nie uświadomionych przypomnę pokrótce. Bronka Sforsą zielarka, co to w krakowskich sukiennicach szczęki z warzywniakiem miała, swoim urokiem i garściami lubczyka dodawanego do zupy, tak omotała Zygę, że wziął ją na salony. Wnet też beret z antenka na koronę zamieniła, przez co mogła trząść Polska i Litwą. Przy tym non stop Zygę sztorcowała i na głowie kołki mu ciosała. Non stop słychać było.. Stary kup mi to, albo innym razem, Stary pojedziem do Ciechocinka na jakieś wywczasy. Zygmunt jak by nie patrzeć dość płodny był i to nie tylko w małżeńskim stadle. Wianuszek potomków po sobie zostawił. Niestety tylko jeden dzieci legalnie dotrwał, by po nim przejąć schedę. Za to jego córka, piękna Katarzyna za mąż poszła do Szwecji, za istnego wikinga. Ten non stop w jakiś najazdach brał udział, albo łupił, albo do siebie spierniczał. Kaśka list z paczką do swej matki przez marynarzy podała. W niem krótko i treściwie Bonie wyłożyła. Mamuś droga, zaopiekuj się moim Zygmusiem. Jak stanę na nogi i się tu odkuje, to go odbiorę. Smoczek i pluszaka masz w zawiniątku. Zmieniaj mu pieluszki i cyca nie dawaj. Co by tu nie słodzić, Bronka lekko się zbiesiła. Ona kobita na chodzie, a tu niby ma babcią jakąś zostać. Pod opiekę Zygmusia kuchcie jakieś dała, a ta go do zawodu kuchmistrza szykowała. Zygmuś lekki neptyk i typ popychadła, szybko ksywkę Waza od dziatwy zadobył. Koniec końców tak się sam ustawił, że po swej ciotce Ance polską koronę na głowę swą chciał też włożyć. Był Zygmunt Stary, a jak tego będziem dla odróżnienia w kronikach towarzyskich na Wawelu zwali? Niech to już będzie, tak jak gom wołali. Znaczy się Waza Zygmunt został i to dzięki krótkiej karierze kuchcika. Tu powinien być odnośnik do przygód jego Ciotki Anki i Stefka Batorego. Ale to już było i jak ktoś ma album to niech sobie rzuci na teks przy Tykocinie.
(reszki macew na wyszkowskim kirkucie)
No dobra, żeby nie przedłużać. Zygmunt doczekał się polskiej korony. Wieść gminna niesie, ze na swej królewskiej elekcji zgotował taki bigos, że palce lizano. Lecz po tem już było tylko gorzej. Wdał on się w konflikt rodzinny ze swym zamorskiem rodzeństwem. Że niby go tron polski kłuje w piąta krzyżową, a on by tam wolał w Sztokholmie, na tronie ze sztormowego drewna posiedzieć. Spakował swój dwór i przeniósł go bliżej morza. Z Krakowa do Warszawy to dwa tygodnie było drogi a do Gdańska drugie tyle wołami, do jakiegoś promu. A w Warszawce na parostatek se wsiadał. 24 godziny i już promem na śledzia wędzonego mógł w szwedzkiej gospodzie sobie tam pozwolić. Jak to w rodzinnych bywa wielu sporach. Niby bom tom, a świnie sobie po sądach podkładali. Zadawnione winy wywlekano, weksle niewykupione wsiem pokazywano. Nie raz jeden drugiemu i po ciemku w tak zwaną mordę przypaździeżył. Ni jak się nie dało Wazie wytłumaczyć, że nie jest miłym w Sztokholmie gościem i niech tu więcej nie wraca. Ciągło się to długo. Z syna aż na wnuki. I tym to sposobem przechodziem do sedna naszej opowieści.
(pomnik Cypriana Kamila Norwida w Wyszkowie)
Lecz tak se wpadłem na takiego pomysła, że ta opowieść o Wazach podzielę na kilka odcinków. Was nie będzie nużyć moja opowiastka, a przy okazji więcej można będzie fotek włożyć. Tak więc dziś już koniec, jutro dalszy ciąg powinien się zdarzyć. Cierpliwie czekajcie i oczka wypatrujcie. Kto nie chce czytać więc i tak mu to będzie obojętne. Trzymajta się ciepło i zawsze prawej strony. Chyba, że z Londyna lub Sidnej na to sobie patrzysz.