• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

o czym myślę jadąc na rowerze

Życie czasem potrafi przytłoczyć swymi problemami. Jazda rowerem ułatwia utrzymanie równowagi ....psychicznej. W poniższym blogu postaram się pokazać świat, który widzę z wysokości siodełka.

Strony

  • Strona główna
  • Batory i Jagiellonka
  • Olek i Helenka
  • Pan Twardowski
  • Sobieszczak i wiedenski torcik
  • wesola historia Augusta
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 01

Kategorie postów

  • opowieści edka poloneza (17)
  • osobiste przemyslenia (14)
  • pamiątki po Żydach (6)
  • turystyka rowerowa (55)

Archiwum

  • Listopad 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Listopad 2019

Archiwum 10 lutego 2020

do źródeł wiary

 

Czyli wyprawa przed oblicze Światowida i Mokoszy

 

 

 (Światowid i Mokosza)

 

Dziś coś z cyklu, przecież już wszystko widziałem w najbliższej okolicy a jednak się myliłem. Bo jakże można inaczej ocenić niedzielny wypad w okolice Choroszczy? Bo coż mogłem zobaczyć nowego? Kolejną kapliczkę, kolejną cerkiew? A może jakiś kolorowy, stary dom. Oczywiście mówię to z przekąsem bo tego akurat niegdy nie jest za dużo.

 

Starowiercy w moim przekonaniu tak powinni być nazywani wyznawcy skupieni przy Rodzimym Kościele Polskim. Są oni czcicielami przedchrześcijańskich bóstw dawnych Słowian. Niestety ten termin jest przyporządkowany pewnemu odłamowi prawosławia a wierni Światowida są tytuowani jako neopoganie. Co prawda słyszałem już o posążku Światowida w okolicach Choroszcy i próbowałem go znaleźć w ubiegłym roku w okolicach Paniek. Lecz tam znajdowal się średniowieczny cmentarz a nie Światowid.

 

 

 (średniowieczne cmentarzysko w okolicy wsi Pańki, tu w ubiegłym roku szukałem Światowida)

 

Więc w tym roku bardziej się przygotowałem a mimo to miałem trudności z umiejscowieniem posągu. Oczywiście koniec języka za przewodnika i dzięki uprzejmości napotkanych mieszkańcom Gajownik w końcu dotarłem na miejsce. Pod rozłożystą sosną stoi niewielki bo ok 2m pal z wyrzeźbionymi obliczami bóstwa. Spodziewałem się czegoś bardziej okazałego. Otoczenie też nie zrobiło powalającego wrażenia. Grill, wiata, znicze szklane jakoś nie przywodzą na myśl miejsca kultu.

 

 

   

 (Gajowniki. Miejsce kultu Rodzimego Kościoła Polskiego)

 

Kamienie ofiarn, kręgi ognisk to już bliższe temu czego oczekiwałem. Czy byłem rozczarowany? Może bardziej nie do końca przekonany. W jakim kierunku to pójdzie, zobaczymy. Myślę, że jak wiele podobnych grup będzie to chwilowe. W każdym razie po największych religiach jakie są obecne na Podlasiu trafiłem na coś innego o czym nie miałem specjalnie pojęcia. Oczywiście czekać tylko gdy jakaś grupa szturmowa, którejś z jedynie słusznej wiary zlikwiduje te miejsce. Warto więc póki stoi przyjechać. Może akurat traficie na jakiegoś wyznawcę, który przybliży ten kult. 

 

 

Oczywiście Gajowniki nie były tylko jedynym punktem na mojej niedzielnej trasie. Trzeba zaznaczyć, że poranek jak na luty był bardzo mroźny bo termometr za oknem wskazywał prawie -3C wink , ale świeciło piękne słonko więc nie było odwrotu. Na koń jak to krzyczeli Pan Wołłodyjowski z Kmicicem. Ja niestety tym razem jako samotny jeździec musiałem zmagać się z chłodem i co gorsza dość silnym wiatrem. Nie wiem czy zauważyliście, ale od kilku lat wiatr jest co raz silniejszy i bardziej dokuczliwy.

 

 

 (Kapliczka w Baciutach i cerkiew w Topilcach)

 

Nie ma co się mazgaić tylko w takich wypadkach spuścić głowę i mocniej nacisnąć na pedały. I tak kilometr za kilometrem można pokonać naprawde dość pokaźny dystans. Dobrze jeśli po drodze są jakieś punkty gdzi emożna się zatrzymac choćby po to, żeby zrobić fotkę, wypić łyk herbaty z termosa. Takie miejsce znalazłem w Baciutach przy XVIII wiecznej kapiliczce a póżniej w małej wsi położonej nad Narwią w Topilcach.

 

 

(Szubienica pod Choroszczą oraz ryneczek przed kościołem z widokiem na cerkiew)

 

Po odwiedzinach Światowida miałem do wyboru powrót po swoich śladach lub przejazd do Choroszczy i powrót wzdłuż S8 do Zambrowa. Oczywiście wybrałem tą odrobinę dłuższą trasę. Przy okazji odwiedziłem miejsce pamięci zwane potocznie Szubienicą. To tu w maju 1863 dokonano egzekucji schwytanych powstańców styczniowych z partii Ksawerego Markowskiego, który to został rozstrzelany w Choroszczy. Jego pomnik można znaleźć nad rzeczką. Choroszcz mieszckańcom Podlasia oraz wschodniego Mazowsza kojarzy się z "wariatkowem". Powiedzieć komuś, żeby jechal do Choroszczy to rodzaj obelgi. Więc trzeba uważać z tym. Samo miasteczko warte jest odwiedzenia. Posiada kilka atrakcji. Między innymi cerkiew, klasztor a przede wszystkim pałac Branickich, w którym mieści się Muzeum Wnętrz Pałacowych.

 

I tak po 7 godzinach spędzonych na siodełku, bez wsparcia w osobie Jacka, lekko zmachany wróciłem do domu. Czy warto było? Jasne, że warto. Na pewno wrócę tam, choćby, żeby pokazać Jackowi Swiatowida czy Szubienicę. 

 

 

 

 

 

 

 

10 lutego 2020   Dodaj komentarz
turystyka rowerowa   Światowid   Choroszcz   poganie   Mokosza   Podlasie  
Krzysztof1963 | Blogi