Wędrówki po Podlasiu
Jedna z propozycji
(cerkiew w Pasynkach. Jak widać przydałby się jej remont)
Podlasie jawi mi się jako bajkowa kraina. Wielu jej miszkańców zżyma się na takie postrzeganie. Nie chcą byc postrzeganie jako mieszkańcy rezerwatu indian czy innego skansenu. Ja broń Boże tak nie uważam. Jestem po prostu zafascynowany widokami, atmosferą jaka panuje na podlaskiej wsi.
Z historycznego punktu to przez wieki obszar leżący w Księstwie Litewskim, we władaniu wielkich magnackich rodów takich Jak Sapiehy, Radziwiłłowie czy Braniccy. To również największeksze skupisko wyznawców prawosławia. Z tym, że wcześniej byli tu również Unici. Wiele starych cerkiewek należała więc do nich a później została przekazana prawosławnym.
( Szczyty-Dzięciołowo. Dawna cerkiew unicka a obecnie prawosławna. Tuż obok figura św. Jana Nepomucena)
Oczywiście z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca Polski to niewiela nam mówi. Więc to jakby nam katolikom na siłe odebrano kościół i przekazano go na zbór ewangielicki. Niby to samo, ale już inaczej. Liturgia w tym samym języku, ten sam znak krzyża, ale nie ma już papieża. Nie ma dawnych księży. No i najważniejszy aspekt tradycji. Cerkiew prawosławna kojarzona jest z rusyfikacja tych ziem, postrzeganie jej wyznawców jako "kacapów". Te ostatnie określenie było również piętnem we wczesnym okresie PRL-u. Na tle narodowym dokonywano tu morderstw politycznych jak i tych z pogranicza czystek etnicznych. Przez wieki tutejsza społeczność posługiwala się własnym językiem. Hechłacki nie był ani białoruskim, ani ukraińskim a typowym dialektem. Nawet język polski był tu inny. Śpiewny i jak to mówia "śledzikowy".
(Na wiele cmentarzy prawosławnych zachowały się stare kolorowe nagrobki)
Oczywiście obecnie nikt nie kwestionuje polskości mieszkańców Podlasia. Nie wiem na ile hechłacka mowa przakazana została młodszemu pokoleniu. Obie religie funkcjonują obok siebie. Wiele rodzin jest mieszanych wyznaniowo. Częstym widokiem jest stojące na przeciw siebie kościół i cerkiew. Napewno występują tu zawiść i głupta. Niestety to nie ma nic wspólnego z religią, narodowością a jedynie z wychowaniem i ludzką wrażliwością.
(wnętrze cerkwi jak to mówia jest na bogato)
Rodzina mojego Ojca pochodzi z Podlasia i może stąd moja tęsknota za tymi klimatami? Nie ukrywam, że ciągnie mnie tam, lubiłem odwiedzać tamte strony i obecnie od kilku lat staram się odwiedzać wiele wiosek.
Rzuć hasło Podlasie a każdy odpowie, Puszcza Białowieska, Grabarka, Białystok. Kilku wspomni może o Jagiellonii, ale nikt nie zna takich wsi jak Nowoberezow, Plutycze czy Stary Kornin.
(Plutycze. Wieś, która przywodzi wspomnienia dawnych podlaskich drewnianych domów)
Dzisiejszy wpis chciałbym poświęcić więc trasie, która przebiega na północ od Bielska Podlaskiego. Wiadomo, że wszystkie zaczynają się w Zambrowie, ale Wasza może mieć początak w innym punkcie więc nie ma sensu pokazywać mapek trasy a skupic się na konkretnych miejscach godnych odwiedzenia. Ja będę posuwał się w swych opowieściach mimo wszystko od zachodu czyli tak jak mnie przyszło poznawać tą krainę.
(widok na kopuły hodyszewskiej bazyliki)
Zacżę więc od Hodyszewa. Dawna pounicka cerkiew, która obecnie jest Sanktuarium Matki Bożej Pojednania. Historia tego miejsca sięga początków XVI wieku. W odległości ok 1km od kościoła znajduje się Krynica z cudownym żródełkiem oraz kapliczka w miejscu ukazania się ikony Matki Boskiej. Obecnie Hodyszewo to centrum pielgrzymkowe gdzie można oddać się medytacjom jak i odpocząć po trudach pielgrzymkowania.
(stary chylący się ku upadkowi wiatrak typu koźlak)
Być może za miesiąc, za pół roku już nie zobaczycie tego wiatraka. Kiedyś dumnie stał na wzniesieniu a dziś już niestety niewiele z niego pozostało. Trzeba dobrze znać okolicę, żeby go dostrzec. Stoi on z dala od wsi w kierunku na Farmę. Podobno dawniej było ich więcej. Obecnie to kilka spróchniałych desek.
(Strabla. Stary cmentarz)
Z Hodyszewa ruszamy w kierunku Bielska Podlaskiego. Po drodze można zatrzymać się w Topczewie czy Wyszkach. Małe wsie kościelne. Po drodze kilka ciekawych kapliczek. Moje ścieżki wiodą do Strabli. To kolejna mało znana wieś, w której znajduje się piękny dworek z bogatą historią oraz mały kościółek z obrazem słynącym z łask. Niestety dworek jest niedostępny gdyż jest własnością osób prywatnych, które z wiadomych względów nie życzą sobie szwendania się pokojach. Są jednak szczęściarze, którym pozwolono jednak odwiedzić ten piękny obiekt, więc i Wy możecie próbować. Ja niestety nie należę do tych szczęśliwców, pozostaje mi nadal starać się o odwiedzenie go. Ze swojej strony polacam odwiedzenie starego cmentarza na tyłach kościoła. Można tam zobaczyć jeszcze kilka starych żelaznych krzyży.
(Rajsk. Wędrowna cerkiew)
Jeśli nacieszycie oczy kolorowymi domkami w Plutyczach to zajrzyjcie do Rajska. Poza cerkwią, o której opowiem później warto podjechać na miejsce tragedii jaka spotkała mieszkańców tej wsi. 16 czerwca 1942 oddziały SS oraz policji dokonały pacyfikacji wsi. Był to odwet za zamordowanie gestapowca na drodze do Strabli, który wracał w towarzystwie swojej kochanki. Za napad odpowiadał oddział partyzantów sowieckich. Hitlerowcy wyciągali z każdego domu mężczyznę powyżej 16 roku życia, a gdy takiego nie było zabierali kobiety. Zginęło 149 osób. Spłonęła cała wieś. Zerwano nawet bruk. Nie pozostał dosłownie kamień na kamieniu po Rajsku. Zniszczono przede wszystkim cerkiew. Po okresie wojennym dawni mieszkańcy wsi zaczeli wracać do zgliszczy i odbudowywac swoje gospodarstwa. Na początku lat 60 XX wieku powstał pomysł odbudowania cerkwi. Ktoś zaproponował sprowadzenie starej cerkwi z zamojskiej wsi Paturzyn odległej o 300km. Po akcji "Wisła" gdy to przesiedlano mieszkańców ukraińskiego pochodzenia cerkiwe pozostawała nieczynna. Wygląda na odnowioną w ostatnich czasach.
Na tym zakończę dzisiejszą prezentację, ale obiecuję przedstawić kolejne miejsca godne odwiedzenia.