Złoty Parostatek
Kolejna opowieść Edka Poloneza
Pamiętacie może historię zaginionego „Złotego Pociągu”, który miał się skrywać w podziemiach zamku Książ pod Wałbrzychem? Sprawa obiegła głośnym echem cały świat i co? Nic. Promocję Wałbrzych miał darmową a mnie się przy okazji po uszach dostało. Spytacie od kogo? Podpowiem...od gawędziarza i barwnej postaci jaką to jest pan Edek Polonez. Miałem te nieszczęście zaczytać się w pewnym artykule o wspomnianym to pociągu i nie zauważyć nadchodzącego niebezpieczeństwa.
(Bug. W okolicy wsi Bojany można poszukać zatopionego parostatku)
-KHE KHE KHE . Usłyszałem nad głową teatralny kaszel. Gdy podniosłem wzrok znad gazety ukazałem mi się widok jak z horroru. Stał nade mną wielki truteń bo raczej nie pszczółka Maja. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale kaszel się powtórzył.
-Może weźmie Szanowny Pan ode mnie zaproszenie na Miododajne Spotkanie? Odezwała się do mnie ta koszmarna ni to pszczółka ni szerszenia mutant. Już miałem spławić natręta niezbyt miłymi słowami, lecz głos jakby znajomo brzmiący.
(Gdy Cyganka przepowie Ci, że widzi Cie w lutym w Maroko...Cyganka prawdę Ci powie. 02.02.2020r)
-Od kiedy to Pan, Panie Edku w branży rozrywkowej robi? Czyżby nowe odcinki „Roju” w naszym mieście mieli kręcić? Bo mimo wszystko ubiór mnie nie zmylił i rozpoznałem w tym natręcie znaną mi osobę. Rozejrzał się na boki i zdjął wielką glowę z czółkami jak peryskopy z ubota jakiegoś.
-A żeby ich wszystkich, jasna i nieprzymuszona biegaczka dopadła. Żeby im się papier skończył i nie było komu im...hmmmmszklanki wody podać. A żeby....
-Ej Panie Edku, kto Panu tak za skórę zalazł, żeś Pan tak mu dobrze życzysz?
(Kirkut w Broku. Pierwszy to nagrobek Tzvi Dov syna Abrahama zm. 15.05.1900, kolejny to nagrobek Yaakov Matatia zm. 23.05.1875r)
-Mojej damie serca, znaczy się tej wesołej wdówce, co to wnusia ma agenta artystycznego. Patrz pa, jak mnie urządził. Będziesz pan, gwiazdą, kasę będziesz kosił, tak mówił ustami swojej babki. Jakobym miał mieć wyjątkowy artystyczny talent, Hollywood przede mną miało klękać, tylko żebym umowę z nim podpisał. Niby miałem w nowych „Gwiezdnych Wrotach” Spilberga grać jakowoś rolę.
-UUUUUUUUUUUU. Panie Edku, gratuluję. Podejrzewałem, że ma Pan artystyczny talent, ale,że aż z Hollywood odezwą się do Pana? Fiu fiu fiu...
-Jeszcze słowo, a użyję całego bagażu mojego słownictwa, którego się nadobyłem służąc w marynarce. To nie było filmowa stolica a jakaś miodowa składnica. Babka głucha i nie zrozumiała niuansów murzyńskiej mowy. Przez co dziś paraduję w tym stroju i roznoszę zaproszenia na otwarcie tego czegoś.
(Kompleks hotelowy Binduga. Trochę folkloru)
-Nie bądź Pan taki nabzdyczony Panie Majka, że tak powiem jak to lubi się Pan do mnie zwracać Panie Edku. Praca dobra jak każda. Pociesz się Pan tym, że gdyby faktycznie Pan pojechał do tego przybytku zła i zepsucia jakim jest Kalifornia, zaraz by Pana po Oskarach zaczęli ciągać. Gorzała, panienki, artykuły w brukowej prasie, Mogło by to nadszarpnąć pańską reputacje.
-Patrz Pan, z mądrym to i dobrze czasem postać przez chwilę. Może faktycznie nie ma co rozpaczać, tylko czy mógłbyś mnie Pan po plecach podrapać bo chyba o pniak będę się zaraz cochał. A jak nie to daj mi jaką gałąź, żebym mógł się pod tym futrem podrapać.
-Może wystarczy usiąść na ławeczce. O tu nie daleko, tylko na te żądło uważaj bo śmiesznie się Panu podwinęło i szkolną dziatwę i starsze kobiety może okropnie zniesmaczyć.
-Więc postoję sobie przez chwilę i może futro przewietrze w przeciągu. A co Pan tak zawzięcie czytasz, że nawet mnie nie zauważył?
(Kościół i ratusz w Broku)
-O „Złotym Pociągu” czytam.
-E tam bujda na podwójnych resorach. Nie było tam żadnego pociągu, chyba, że do jakiegoś ankoholu. Jakiś redaktorzyna wpadł w ciąg i tak poszło po szynach. To już ja mam lepszą kryminalną historię.
-Posuń się Waszmość, to usiądę i niech ten ogon sterczy, może żaden stójkowy mandatu za obsceniczność nam nie wlepi.
-Jaka to historia? Pobudzasz Panie Edku mą ciekawość.
-A nie masz Pan jakiegoś napoju? Może być miodowego koloru, ale niezbyt słodkie, bo już mnie zgaga męczy od samego myślenia o tej parszywej robocie.
-Mam jedynie butelkę czystej...czystej , gazowanej wody.
-Czyż ja na bydlę boże wyglądam, żeby wodę chłeptać? No cóż, dobre i to, daj Pan się napić, może nie zejdę z tego świata.
-Opowiadaj Pan tą historię a jak się dobrze sprawisz to może pomyśle o jakimś „chmielaku”.
Przyssał się do butelki, oczy łzami zaszły, grdyka głośno zagrała i po zawartości butelki można było zapomnieć.
-Nie wiedziałem, że tak smaczna może być zwykła komunalka. Co prawda już czuję w żołądku stado żab się lęgnie, upssssss. Aż mi się uszami odbiło. Nie wiem jak długo pociągnę na tym cienkim napitku, ale niech mi będzie i w kilku słowach o „Złotym Parostatku” Panu opowiem.
Jak już wspominałem mam za sobą długą marynarską karierę. Na promie po Bugu przez długie lata służyłem i stopnia nawigatora nawet się dorobiłem. Sam prezydent chciał mnie na admirała awansować, lecz mu grzecznie odmówiłem.
-Panie Edku, niech już Panu ten holiłódzki szpan opadnie. Admirał na promie i do tego na Bugu?
-A bo się nie znasz i czepiasz za słówka. To był skrót myślowy. Jak będziesz Pan przerywał to nie poznasz fascynującej historii.
-Już się w cichą pszczółkę zamieniam a Pan śmiało zaczynaj opowieść.
-Jak to bywa w marynarskiej braci, czasem się to i owo w tawernie usłyszy. Był swego czasu na Bugu taki statek. Dwa koła po bokach, pokład kryty i orkiestra rżnęła. Pływał on w letnie dni od Modlina aż po Zawichoście. Kilka dni taki tour się ciągnął, lecz zabawa przednia. Tu zeszli na brzeg, tam zawinęli. Nikt tam się nudził a wręcz na sen czasu brakowało. Bar najlepsze trunki i zakąski przez dwadzieścia cztery godziny serwował. Tańce, hulanki i z szablami taniec. Istna rozpusta, dla tak zwanego wyrobionego podniebienia. Wpadł właściciel tej łajby na pomysł, żeby zrobić na nim mistrzostwa gdy w bakaraka na pieniądze. Wpisowe było w złotych rublówkach z wizerunkiem, cara Mikołaja. Nie jakieś papierzane a krugerandy najprawdziwsze panie szanowny. Wieść się rozniosła lotem ptaka po całej nie tylko guberni, ale i za jej granicami. Wielu miało smaka a taką wygraną, bo wpisowe wynosiło 100 rubli w złocie. Na ten czas kwota niewyobrażalna. Lecz kto bogatemu zabroni. Żeby nie było przekrętów i oszustw przy stole, wynajęto specagentów. Mieli oni obcinać, kto kantuje i za burtę takich szulerów odstawiać. Wbrew pozorom, wielu krezusów się zjawiło z pełnymi sakiewkami. Trzeba było nawet dwa dodatkowe statki na pływające hotele wynająć. Płynęli i grali, grali i kasę przegrywali. Jeden się z rozpaczy rzucił w nurt brunatnej rzeki. Kilku wyrzucili za szulerkę podłą. Pieniądz się lubi czasem się zapodziać, więc główny armator wielki sejf tam wstawił na pokład Bociana. Nikt poza kapitanem, nie znał szyfru, który mógłby otworzyć skarbiec Alladyna. A trzeba pamiętać, że nie tylko z kart tam żyli, ale również z innych imprez tak zwanych towarzyszących. Drzwi do sejfu, trza było kolanem dociskać tyle tam się tego dobra zgromadziło.
-Może masz Pan jeszcze jakąś wodę, choć już czuję jak mnie żaba swymi płetwami po żołądku łaskocze. Przerwał na chwilę i futrzaną łapą spocone czoło otarł. -Jak tak dalej pójdzie to wodobrzusza jeszcze przyjdzie mi się nabawić.
(Kościół w Broku. W głębi ciekawa dzwonnica)
-Czy ja wyglądam, na takiego co to wiadro wody ze sobą by ciągał? Jak się Pan uporasz to do sklepu skoczę bo Pana w tym stroju to pewnie nie wpuszczą.
-No więc, żeby nie uschnąć do cna, ściaśniać będę swą opowieść. Zły król umarł a oni żyli długo i mieli zielone dzieci. Już skończyłem leć Pan po ten napój złocisty.
-Ale tak się nie godzi.
-Się godzi to między mężem i żoną, leć Pan tuż za rogiem jest sklepik zaczarowany, co wodę ze źródła wiedzy i konwersacji po 3,50 sprzedają a „Laleczki” się nazywają.
Co było robić, musiałem iść i kupić ze dwie puszki regionalnego, najtańszego napoju.
(Ruiny pałacu biskupó płockich w Broku. Obecnie teren prywatny)
-Nooooooooo. Teraz możemy wracać do tematu. Co prawda nie ma odpowiedniej temperatury, ale sam fakt poświęcenia się jest mile widziany. Siadaj Pan, bo się ludzie głupia na patrzą jak tak trącasz ten mój odwłok między kolanami.
Nie ukrywam, że faktycznie barwną przedstawialiśmy parę w zambrowskim parku. Usiadłem i słuchałem co tym razem zmyśli mój ulubiony gawędziarz.
-Na czym to skończyłem? A no tak, na sejfie co już nie mieścił utargów. Więc gdy w drodze powrotnej leniwie łopaty wody Bugu szarpały, gdy walce i walczyki w najlepsze orkiestra przygrywała, nagle BUCHHHHH. Jakaś dama zemdlała, inna krzyczy góra lodowa. Gdzie góra lodowa w czerwcu na Bugu idiotko? Inna zaś w samych podwiązkach z pokoju wypadła i drze się, żeby kobiety ratować. Istna gamela niestworzona. Tu skaczą, tam trunki z bufetu ratują. Takie zrobiło się wielkie zamieszanie, że nikt nie zauważył braku kapitana. Statek zaczął nabierać wody pod swój pokład. Ci co skoczyli na piechotę do brzegu dopadli. Nikt nie myślał o temże wyjątkowo płytko lecz, że życie los pozwolił ratować. Poszedł na dno statek, nitk nie ucierpiał nie licząc armatora i graczy liczących na wielką wygraną. Sejf poszedł na dno, kapitan się zgubił. Nikt nie wi do końca czy to był wypadek czy też przekręt śmiały.
-Gdzie to było, Panie Edku? Może warto by było zrobić jakąś ekspedycję naukową?
(Brok. Wiele domów pochodzi z przełomu XiX i XX wieku)
-A to tu nie daleko, tuż za naszym Brokiem. W odmętach rzeki spoczywa gdzieś sejf i wrak „Złotego Parostatku”. Lecz czy jest co ratować? Mała na to szansa bo już od lat kilkudziesięciu co rusz ktoś tam łowi i szuka namiarów. Lecz gdy woda opada widać szczątki wraku więc nie mówię, że nie po nim śladu. Jest lecz czy jest jeszcze na nim złoto, tego już nikt nam nie zdradzi Szanowny Panie Dobroczyńco. To co, przyjdziesz Pan na te sklepu otwarcie? Miodowa Dolina ma się on nazywać lub jakoś z murzyńska lecz już nie pamiętam. Idę dalej klientów naganiać. Żegnam i z tym skarbem Pana tu zostawiam. Puszeczkę oczywiście zabiorę co by Panu nie ciążyła jak ten sejf na statku.
Jak to mówią w radiu...lokowany produkt. Mnie bardziej od reklamy chodzi o pokazanie małego miasteczka o bardzo ciekawej historii. Oczywiście sam Brok zbyt wiele czasu nie zajmie Wam w zwiedzaniu, ale może stanowić fajną bazę wypadową, przystanek na odpoczynek. Szczególnie polecam Smażalnie ryb Pod Mintajem. Jak również odwiedzenie okolic Broku. Treblinki i Zuzeli. Ale o tym może w kolejnych wpisach
Dodaj komentarz