Na wirusa najlepsze jest....
Spotkanie z zakatarzonym Edkiem
Pierwsze było potężne kichnięcie a później okropny krzyk spłoszonych wron. Nieźle kogoś katar zaatakował, pomyślałem sobie w duchu gdy przez Księży Lasek swoim rowerem jechałem. Wtem zza krzaków wynurzyła się znajoma sylwetka okutany szalikiem po same oczy, na głowie dawno nie widziana na ulicach papacha futrzana. Całości dopełniał paltoczek z misia w kolorze przykurzonego seledynu. Spodnie w czerwoną kratę nad kostakami kończyły się odsłaniając grube na drutach dziargane, góralskie skarpety. Nie kto inny krył się pod tym barwnym odzieniem, jak sam pan Edek Polonez. Już chciałem podejść bliżej i przywitać się grzecznie gdy w miejscu zatrzymał mnie zapach naftaliny, czosnku i denaturatu zmieszany.
- UUUUUU....widzę Panie Edku, że katafalkiem jakby z lekka zajeżdżało? Czyżby się pan na kwatery cmentarne kierował? Nie wyglądasz pan za ciekawie i nie mówię o pańskiem odzieniu.
- Zaraz na cmentarz, źle mi pan tak życzysz? Toż człowiek musi jakoś się zabezpieczyć. A nie ukrywam, że i w gnatach coś mnie ostatnio strzyka. Pan zaś jak widzę w kwitnącym zdrowiu się trzymasz, widać rower na dobre wychodzi.
- Dziękuje, jakoś nic mi nie dolega, ale o Panu tego nie można powiedzieć. Może do lekarza by się pan wybrał? Szkoda by było „Dobry Jezus” panu zaśpiewać.
- Po co mi lekarz? Babcine sposoby są dużo lepsze od tych pigularzy. Natrzeć nóżki i pod pachami denaturatem i ze dwa ząbki czosnku popić kieliszeczkiem czegoś koszernego, jeśli młodzieniec wie o co w temchodzi?
- Jakże bym nie wiedział, pewnie o Łzach Sołtysach mowa, drogi Panie Edku.
- Dobrze Panie Szurkowski pan kombinujesz? A skąd i dokąd udajesz się pan, jeśli można się spytać?
- Nigdzie specjalnie się nie wybierałem, ot po okolicy pokręcić się chciałem . A nie ukrywam, że ostatnio o Panu myślałem, jak pan znosi ten sezon grypowy? Widzę, że nie potrzebnie się martwiłem, bo poza katarem nic Pana nie bierze.
- No nie bądźmy aż takimi optymistami, toż rasowy facet nie ma ot tak zwanego zwykłego katara a normalnie, książkowo walczy o życie zwalony do wyrka. Dziś wyszedłem uzupełnić zapasy. Bo podobno okropna panika i wszyscy robią zapasy wojenne.
- Faktycznie mydła, kasz i mąki zaczyna brakować.
- A kto by się tym przejmował, o spirytualia bardziej się bym przejmował. Jak tego zabraknie to już będzie koniec cywilizowanego świata. Bez reszty da się jakoś obyć. A jak wirusa, zatruje się takim Uśmiechem Proboszcza, to i jajecznicę z pomidorami i śmietaną da się jakoś przełknąć.
- Bleeeeeee...cóż to za ohydztwo? Już mi się mgli na samą tylko myśl o tej potrawie.
Spojrzał jak to miał w zwyczaju Edward na mnie bykiem i wycedził przez zęby.
- widać żeś pan nie salonowy i nie posiadasz minimum dworskiej okłady. Nie wiesz, że taką to potrawę zalecał medyk królewski, specjalnie z mandżurskiego dworu ściągany do słabowitego króla Stasia Poniatoszczaka. Sztakan nalewki białej w proporcja trzy do jednego, cztery razy dziennie pijać i na śniadanie zjadać jajecznice z dziewięciu jaj gęsich na słoninie smażonej. Do tego bańki na plecy i młodą dziewoję na wypocenie co wieczór do pólnocy stosować.
- Uuuu, nie znałem tego sposobu Panie Edku? I przeżył Staś te grypsko czy może to wtedy na łono Abrahama bidulek się nam wybrał?
- Nie stosował się ekskról do medyka zaleceń, źle dobrał podobno proporcję. Na sztakan spirytu miało być trzy krople wody święconej. Jemu zaś podali w konwie święconej wody kieliszeczek mniutki zwykłej ruskiej siwuchy. Na dodatek zamiast wziąć na okłady młodą zaś dziewoję to starą carycę przyjmował i to wstyd powiedzieć, przez chwilę. Nie bez kozery zwą ich dom schadzek Pałacem Zimowym, tak chłop skostniał, że na cacy wziął i wykorkował.
- Ciekawe oj ciekawe prawisz pan historie, trzeba by było nad opatentowaniem tej kuracji pomyśleć Panie Edku. Kasę będziesz pan kosił, aż miło będzie patrzeć.
- E tam zaraz na cudzym nieszczęściu zarobek to czynić, najorzej w tym wszystkim o młodą i chętna dziewoję. Co by tak chciała wypocić schorowanego faceta. A bo to nie jedna żona, skłonna by była szybciej na drugą stronę swego chłopa wysłać niż dopuść co by się zdrowo wypocił.
- Święte słowa przez pana przemawiają, toż prawisz pan Panie Edku prawie jak jakiś prorok biblijny. Dziw, że nie masz pan jeszcze jakiś zagorzałych wyznawców. Ja jeśli Pan pozwolisz nie będę już nadużywał pańskich strun głosowych i pókim zdrowy i trzeźwy oddalę się do swego domu. Nie ukrywam, że zapach czosnku zmieszany z denaturatem do nacierania kości nie pozwalał stać od zawietrznej strony.
- Leć mistrzu, leć i kieliszeczek do podusi na tego wirusa pohybel wypić proponuję. Do zdrowego spotkania mam taką nadzieję.
AAAAAAAAAA KIIIICCCHHHHHHHHHHHHHHHHHHH......krraaaa kraaaaaaaa ….krrraaaaaaaa ….
Dodaj komentarz